W ramach akcji „Pellet w praktyce” przez 10 dni spalaliśmy paliwo bez certyfikatu. Efekt? Dwa alarmy na sterowniku kotła i jego dwukrotne wyłączenie. Czy zatem warto oszczędzać na opale?
Jeśli zaczniemy palić pelletem bez certyfikatu musimy mieć świadomość zagrożeń. A mogą one być różnorakie. Przede wszystkim tą samą ilością opału możemy nie ogrzać budynku do temperatur, jakie uzyskiwaliśmy paląc pelletem z certyfikatem.
Zakup nieatestowanego pelletu to także ryzyko awarii palnika. Nieodpowiednie paliwo może doprowadzić do przepalenia żarnika zamontowanego w palniku. To niesie za sobą konieczność naprawy czyli koszty.
Testując pellet sprawdźmy jego wytrzymałość mechaniczną. Paliwo certyfikowane charakteryzuje się mniejszą zwięzłością, rozsypując się do trocin. Kotły nieprzemysłowe, czyli takie jakie instalujemy w domach, nie są przystosowane do podawania luźnego paliwa. Trociny zatrzymują się w rurze podającej pellet do palnika. Taka sytuacja skutkuje alarmem kotła, ze względu na brak paliwa w palniku.
Parametry rozpalania
Problem nierozpalania paliwa jest najczęściej związany z nieprawidłowym ustawieniem parametrów kotła. Ich przyczyną mogą być niewłaściwe parametry pelletu. Pellet wysokiej jakości spala się do popiołu o barwie szaro-brązowej, składa się on głównie z przepalonych włókien drzewnych, a cząstki pyłu stanowią znikomy procent zawartości.
Paliwo niskiej jakości może charakteryzować się wysoką zawartością siarki, chloru, a nawet metali ciężkich. Może zawierać piasek. I takie właśnie dodatki musiały być w pellecie kupionym przez współautora, bo w palniku kotła powstały ażurowe struktury. Ten tak zwany nagar odciął dopływ powietrza i zablokował możliwość spalania pelletu. W pozostałościach ze spalania pelletu znalazły się też fazy o wysokiej zawartości siarki i chloru, metale ciężkie.
Wpływają one na szybsze zużycie podzespołów kotła. Na szczęście współautor tekstu w porę zareagował na powyższą sytuację. Przed zmianą pelletu na markę Tartak „Olczyk” z certyfikatem DINplus oraz ENplus A1, oczyścił palnik i inne podzespoły kotła. Dzięki temu uniknął uszkodzenia na przykład żarnika. Problemy związane z wygasaniem kotła przestały się pojawiać.
Dostawcą paliwa na potrzeby akcji „Pellet w praktyce” była firma Tartak „Olczyk”.
Zdjęcie: Redakcja