Nowe przepisy, nad którymi pracuje rząd, dopuszczą do użytku od nowego sezonu grzewczego w 2018 r. wyłącznie kotły spełniające 5. klasę emisji. Chodzi o urządzenia do 500 kW, czyli te, które używane są przez przeciętnego Kowalskiego. Zmiana ma doprowadzić do poprawy jakości powietrza, za którego zanieczyszczenie odpowiadają w dużej mierze tzw. kopciuchu. Co o tym wszystkim sądzą producenci kotłów na paliwa stałe?
Mirosław Olszewski
regionalny kierownik sprzedaży
PellasX Sp. z o.o. Sp. k.
Każdy producent kotłów zobowiązany jest do przeprowadzenia certyfikacji swoich urządzeń, w celu uzyskania klasy 5. To kosztuje, więc nie wpływa na obniżenie cen urządzeń. Jednocześnie Ministerstwo nie zwróciło uwagi na modernizacje istniejących kotłów, które w znaczący sposób mogłyby obniżyć koszty przejścia na paliwo odnawialne dla biedniejszych klientów. Jak dotąd żaden program wsparcia nie uwzględnia takiej formy walki z zanieczyszczeniami środowiska, a w wielu przypadkach mógłby wspomóc takie działania, szczególnie że np. PellasX posiada certyfikaty na swoje urządzenia, potwierdzające ich niskoemisyjność. Oczywiście nie zastąpimy modernizacjami wszystkich kotłów, moglibyśmy jednak obniżyć koszt i przyspieszyć pozytywne zmiany na rynku.
Nie jestem przekonany, że wzrost sprzedaży obniży znacząco koszt zakupu kotłów pelletowych. Jeśli programy dopłat do urządzeń, czy (jak chcą niektórzy) paliwa, nie będą stabilne i wieloletnie – więcej z nich będzie szkody niż pożytku.
Zdjęcie: propellets.at