Nowe przepisy, nad którymi pracuje rząd, dopuszczą do użytku od nowego sezonu grzewczego w 2018 r. wyłącznie kotły spełniające 5. klasę emisji. Chodzi o urządzenia do 500 kW, czyli te, które używane są przez przeciętnego Kowalskiego. Zmiana ma doprowadzić do poprawy jakości powietrza, za którego zanieczyszczenie odpowiadają w dużej mierze tzw. kopciuchu. Co o tym wszystkim sądzą producenci kotłów na paliwa stałe?
Dariusz Nocoń
P.W. Budmet
Klienci pytają o kotły klasy 5. najczęściej z powodu programu dofinansowania, z którego mogą skorzystać. Często zapytania o tego typu kotły wynikają z utożsamiania z klasą 5. wyższej sprawności kotła, klienci rozważają wtedy zakup tego typu urządzenia, chcąc zaoszczędzić na ilości spalanego paliwa i czasu na ich obsługę. Świadomość ekologiczna, szczególnie wśród klientów indywidualnych, niestety, nie jest najczęstszym powodem wyboru urządzenia spełniającego normy klasy 5. Jako producent cieszę się z zainteresowania nimi bez względu na przyczyny takiej ciekawości. Dla nas jest to szansa na przekonanie klienta do tego typu rozwiązania oraz przekazania wiedzy związanej z ochroną atmosfery, co wpisuje się w politykę naszej firmy. Inaczej prezentuje się zainteresowanie kotłami klasy 5. w przypadku instytucji i przedsiębiorstw. Niebagatelne znaczenie mają jednakże przepisy unijne nakładające na przedsiębiorstwa ograniczenia emisji zanieczyszczeń do atmosfery oraz związane z przekroczeniem norm emisyjnych sankcje.
Jestem przekonany, iż wszystkie działania legislacyjne mające na celu poszerzenie świadomości ekologicznej i promowanie działań prośrodowiskowych są godne pochwały i zasługują na intensyfikację. Jednakże uważam, że wszelkie działania tego typu powinny dotrzeć do jak najszerszej grupy społecznej, bez względu na zasobność portfela nabywcy.
Zdjęcie: P.W. Budmet