Kto przez lata do ogrzewania budynku używał węgla, koksu czy nawet tak popularnego ekogroszku, ten szuka obecnie tańszych i bardziej ekologicznych paliw. Nie tylko dlatego, że przy ich zmianie może liczyć na wsparcie finansowe z różnych źródeł, ale też dla wygody.
Jednym z paliw stałych, którym zainteresowanie systematycznie rośnie, jest pellet. Polska jest jego wiodącym producentem. Pellet jest stosunkowo tani, wysoko energetyczny, ekologiczny i nie wymaga od użytkownika stałego nadzoru nad kotłem. Z tony spalonego paliwa zostaje taka ilość popiołu, która pozwoli na np. nawożenie ziemi w ogrodzie.
Pellet opałowy to nic innego, jak odpowiednio zgranulowane śruty. W odpowiednich warunkach kontroli wilgotności i temperatury wytwarza się drobne wałeczki o długości od 6 do kilkunastu milimetrów, które doskonale nadają się do palenia w piecach. Materiałem na pellet mogą być trawy, pozostałości z upraw rolnych, a także łuski słonecznika, ale przede wszystkim niestandardowe odpady drzewne. Według Komisji Europejskiej, która co roku publikuje raport podsumowujący europejski rynek biomasy (ostatni to „UE Biopaliwa 2014”), Polska zajmuje siódme miejsce w rankingu krajów – producentów pelletu. Szacuje się, że nasze zakłady produkują go ok. 900 tys. ton (dane za 2015 r.) Jest więc czym palić, ale czy pellet się opłaca?
Wiele osób zastanawia się, czy przejście na paliwo ekologiczne jakim jest pellet, będzie się im opłacało. Do kosztów muszą wliczyć zmianę albo modernizację kotła, który dotychczas użytkowali, a ta wynieść może nawet kilka tysięcy złotych. Niestety, bilansu zysków i strat (ewentualnych) nie da się przeprowadzić w rok po zmianie. Rozsądnym terminem wydają się trzy lata. Użytkownicy pelletu są wówczas w stanie realnie ocenić zyski, także te nieprzeliczalne na pieniądze. Oto opinie kilku z nich: – Wreszcie nie jestem piecowym. W domu jest czysto, zawsze stała temperatura i wychodzi taniej niż palenie drewnem, czy węglem – ocenia właściciel domu jednorodzinnego, który zdecydował się na przeprowadzenie modernizacji systemu grzewczego. – W odniesieniu do opłat za olej to palnik na pellety zwrócił się po niecałym roku użytkowania – ocenia inny zwolennik pelletu, jako paliwa dla domowego kotła. – Co jest jeszcze ważne nie trzeba hurtowo kupować dużej ilości paliwa – przy oleju wchodziły w grę zakupy w większej skali, zresztą przy węglu też, a teraz przywozi się kilka worków kiedy są potrzebne.
Wiele osób podkreśla także, że komfort użytkowania pelletu zawiera w sobie także przyjemny zapach drewna – zarówno w pomieszczeniu magazynowym, jak i w całym mieszkaniu. Podsumowując: pellet drzewny jest paliwem wysokokalorycznym (1 tona zastąpić może około 450 – 470 l oleju opałowego, ok. 570 m sześc. gazu ziemnego, ok. 0,8 t ekogroszku); po spaleniu tony pelletu zostaje około 5 kg nietoksycznego popiołu (tona węgla daje ok. 150 kg odpadu); pellet jest łatwy w przechowywaniu (pakowany w ergonomiczne worki o wadze 15 kg i 25 kg lub luzem); nie brudzi pomieszczeń, nie zawiera żadnych substancji szkodliwych, a emisja CO2 jest zerowa; nie powoduje alergii; nie emituje przykrych zapachów.
Pellet a inne paliwa stałe
W polskich piecach wciąż zdaje się królować ekogroszek. Uznawany jest za paliwo w najkorzystniejszej cenie za tonę. Jednak ta, za ten sam jakościowo produkt, może różnić się w różnych regionach Polski, gdyż nie bez znaczenia jest tu koszt transportu. Tak więc tonę wysokokalorycznego (29000 J/kg) ekogroszku na Śląsku można kupić za około 900 złotych, a czeskiego (21000 J/kg) za ok. 600. Koks gruby/orzech (27000 J/kg) to koszt już ponad 1000 złotych za tonę. Natomiast najwyższej jakości pellet drzewny (19000 J/kg) to ok. 1100 złotych za tonę. Z przytoczonych danych wynika więc, że za pellet płaci się więcej niż za ekogroszek. W dodatku węgiel ma wyższą kaloryczność. To gdzie szukać tych oszczędności? Przede wszystkim nie w cenie opału. 200 złotych różnicy na tonie to dla posiadacza domu jednorodzinnego jeszcze nie jest kwota problematyczna dla budżetu. Koszty „ukryte” są w piecu. Większość pieców węglowych to urządzenia wykonane w przestarzałych technologiach. Brakuje wśród nich kotłów w pełni zautomatyzowanych.
Inaczej wygląda sytuacja na rynku kotłów na pellet. Można pokusić się o stwierdzenie, że to kotły inteligentne, bo z automatycznym sterowaniem zapalania, wygaszania oraz dopływu powietrza, dzięki czemu spalanie paliwa zachodzi w sposób racjonalny – w zależności od zapotrzebowania na ciepło.
Piece na węgiel czy inne paliwo stałe dość szybko ulegają zanieczyszczeniu. Po pierwsze dlatego, że nie zawsze użytkownicy dokładnie je czyszczą (a pozostałości z czasem stają się problematyczne) ale też dlatego, że naturalną koleją rzeczy jest powstawanie w nich nagaru. Przy zabrudzonych kotłach ich sprawność zdecydowanie spada – nawet do 60 proc. (i mniej).
Po spaleniu tony pelletu w nowoczesnym kotle pozostaje zaledwie kilka kilogramów popiołu, który nie generuje kolejnych kosztów np. składowania. Nie brudzi urządzenia, bo jest łatwy do usunięcia – i do wykorzystania. Ekonomika użytkowania pelletu wydaje się więc prosta. A gdyby do wskazanych kosztów dodać także koszty roboczogodzin spędzonych przy każdym z kotów – rachunek nie budziłby chyba żadnych wątpliwości.